The Best in the world

środa, 1 lutego 2012

Finally.

Koniec, tutto finito. Przegrałem bitwe ale nie przegrałem wojny. Pół roku rzalu i bulu w końcu dobiegło końca i... i nie będzie to post o tym jaki to jestem smutny, jaki to jestem nieszczęśliwy, że tak się stało. STAŁO SIĘ! Kijem rzeki nie zawrócisz. Chciałem żebyś zakochała się w kimś kogo nie znasz. Wydaje się niemożliwe.
Ja też kiedyś nie lubiłem cebuli a teraz wpierdalam ją prawie ze wszystkim.

Bo jest zdrowa. Czas zrobić kalkulacje.. czego więc się nauczyłem? Nauczyłem się doceniać to co się ma. Zmieniłem się. Zabiłem w sobie egoizm. To Twoja zasługa, bo to dla Ciebie chciałem takim się stać. No ale nie każdy prezent jest do przyjęcia. Przynajmniej ja skorzystałem na tym i.. moje otoczenie. Właśnie, moje otoczenie.

E. - Mając ponad tuzin przyjaciół ciężko jest każdemu z osobna poświęcać 100% uwagi. Wybacz jeżeli poświęciłem Ci mniejszy procent z tego wszystkiego. A gdybym myślał o sobie to kto miałby mnie za przyjaciela? - Teoria obalona.

Los, Cebula i krokodyle łzy. cebula ma warstwy. i śmierdzi. ciężko się do niej przekonać. kiedyś strasznie jej nie lubiłem, nawet jej nie próbowałem i uważałem że jest do dupy. A jak dodałem ją do jajecznicy pewnego razu to i teraz jem ją w kanapce. Tak, w tej opinii o cebuli jest ukryte dno. Do wszystkiego da się przekonać, wszystko ma swój smak. Trzeba tylko spróbować.



ale wole kanapke z czosnkiem niż cebulą.


(tak kończąc miłosne epizody wzloty i upadki, a raczej tylko upadki, powrócił mój skurwiały i cyniczny gimmick, to chyba dobrze, nie?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz